Przedostatni mecz wieczoru przyniósł sporą niespodziankę. Wicelider przegrał bowiem z szóstym w tabeli Ericpolem. Wygrana gospodarzy była jednak w pełni zasłużona. Od pierwszych minut ich gra mogła się podobać, operowali piłką z polotem i w bardzo dobrym tempie, za którym z każdą minutą coraz trudniej było nadążyć ich przeciwnikom. Dodatkowo bardzo dobrze się bronili, stale mając przed swoją bramką trzech-czterech piłkarzy. Sprawiało to, iż Auchanowi ciężko było w ogóle przedostać się w pobliże bramki Rafała Szydło. Mimo to, parę razy mógł się on najeść strachu, chociażby wtedy, gdy po podaniu z autu Pysia napastnik minimalnie rozminął się z piłką. Z upływem czasu gospodarze nieco zaniechali ataków i oddali pole wiceliderowi. Wciąż jednak świetnie spisywała się ich defensywa, która dała się pokonać tylko raz, przez Kękusia. Swoje trafienia Ericpol zyskiwał po błędach obrony Auchana bądź też po kontrach. W grze gospodarzy wyróżniał się zawodnik z numerem 17, Fiodarau, który zresztą zdobył jedną z bramek. Kolejną dołożył Tłuczek, a jedną podarowali gospodarzom w prezencie zawodnicy gości, strzelając samobója.
Dość nieoczekiwana wygrana Ericpolu była efektem konsekwentnie realizowanych przez niego założeń taktycznych, dzięki którym, w połączeniu z wartościowymi indywidualnościami w zespole, udało się przechytrzyć Auchana. Ten porażką skomplikował sobie nieco sytuację, bowiem doścignęła go ekipa Tauronu.